
Już drugi dzień płonie rezerwat „Torfowisko Karaska” w
Nadleśnictwie Myszyniec. Pożarł wybuchł 1 września br. o 6.30. Nocą z 1 na 2
września w okolicach Myszyńca niestety nie padało, a na dodatek silne podmuchy
wiatru znów roznieciły ogień. Straty przyrodnicze mogą być nie do oszacowania.
W gaszeniu ognia bierze udział 200 strażaków wspieranych przez miejscowych leśników. Do gaszenia pożaru podobnie jak we wtorek Lasy Państwowe zaangażują sześć samolotów gaśniczych typu „Dromader”. Już wiadomo, że koszty akcji będą tylko z tego powodu gigantyczne – godzina lotu „Dromadera” kosztuje ponad 7 tys. zł.
Potwierdziły się przypuszczenia, że pożar rezerwatu w Nadleśnictwie Myszyniec to po raz kolejny celowe działanie podpalacza. Wczoraj wieczorem miejscowi leśnicy znaleźli w miejscu pożaru pusty kanister po benzynie.
Niestety, zagrożona spłonięciem jest powierzchnia prawie 700 ha rezerwatu!
To już drugi w ciągu miesiąca pożar rezerwatu Karaska. Poprzedni wybuchł 4 sierpnia i objął 2 hektary torfowiska. Przyczyną pożaru również było podpalenie. Jednym ze źródeł ognia była podpalona opona. Przy tak długo trwającej suszy, pożar pokładów torfu może być niemożliwy do ugaszenia, a straty przyrodnicze będą nie do oszacowania.
Przypomnijmy, że na terenie Nadleśnictwa Myszyniec w 2014 roku doszło do dwóch poważnych pożarów. Pod koniec czerwca br. dzięki współpracy Służby Leśnej z policją udało się zatrzymać 39-latka, który jest podejrzany o ich wywołanie.
Info źródło: Adam Pietrzak, rzecznik RDLP w Olsztynie
Foto: archiwum Nadleśnictwa Myszyniec
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie